Musy jabłkowe
Po krótkiej przerwie, chciałabym wam przedstawić efekty moich jesiennych poczynań kulinarnych a tym samym namówić was do zrobienia własnych dżemów, marmolad czy musów. Jadąc samochodem często jeszcze widuje w sadach, czy przydomowych ogrodach zapomniane jabłuszka, które aż się proszą by je zawekować.
Jak to zrobić? Po prostu: zerwać, umyć, obrać, usunąć gniazda nasienne i pokroić, wrzucić do garnka, na dno wlać pół szklanki wody, by podczas rozgotowywania owoce się nie przypaliły i rozpocząć „czarowanie” tzn. dodawać przeróżne ingrediencje, które podniosą walory smakowe i wizualne zwyczajnego dżemu. Ja do moich musów jabłkowych w tym roku dodałam rokitnik, który zawiera 190 bioaktywnych substancji, w tym mnóstwo antyoksydantów, 14 witamin, 18 aminokwasów, 4 prowitaminy, nienasycone kwasy tłuszczowe i mnóstwo mikroelementów a dodatkowo jeszcze nadał mojemu musowi intensywny pomarańczowy kolor i wzbogacił smak.
Eksperymentowałam również z aronią, pełną witamin: P, C, PP, B2, B9, E i bogatą w makro- i mikroelementy, która po upalnym lecie była bardzo intensywna w smaku i kolorze, wprowadzając do moich musów zmysłową czerwień i głębię smaku.
W innych słoiczkach znalazł się stały i bardzo uwielbiany przez moją rodzinę zestaw: wanilia, cynamon, goździki i anyż.
Konserwantem moich przetworów, jest cukier, którego ilość dozuję umiarkowanie, ponieważ owoce są już dość słodkie z natury, więc, po co przesładzać.
Takie domowe musy są świetnym dodatkiem do naturalnych jogurtów (nie muszę kupować dzieciom naszpikowanych różnymi „E”, kolorowych jogurtów) i po prostu wiemy, co jemy!
Jeśli zainspirowałam Was choć troszeczę klknijcie na "Lubię to", znajdujące się poniżej.